Piotr Jakucki Piotr Jakucki
1000
BLOG

Ci wspaniali Anglicy

Piotr Jakucki Piotr Jakucki Polityka Obserwuj notkę 16

Polska jest odpowiedzialna za wybuch II wojny światowej, ponieważ swoją polityką prowokowała Adolfa Hitlera. Niemcy więc musieli zaatakować Polskę 1 września 1939 roku, by odpowiedzieć na polską agresję. Te szokujące tezy nie wyszły bynajmniej od szefowej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach, która „zaledwie” oskarżyła ponownie Polskę o nierespektowanie praw mniejszości niemieckiej. Ich autorem jest brytyjski historyk Hugh Williams, związany z Partią Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, kierowaną przez Nigela Farage’a, ze względu na eurosceptycyzm ulubionego polityka niektórych środowisk prawicowych nad Wisłą. Na marginesie, w książce „Wszystko, co powinniście wiedzieć o historii” dostaje się nie tylko nam, ale i Winstonowi Churchillowi, który miał podziwiać obu największych zbrodniarzy XX wieku – Hitlera i Stalina.
 
Jesteśmy już blisko tego, że przypisze się nam jeszcze tzw. prowokację gliwicką. Jak wiadomo papier jest cierpliwy i wytrzyma każdą bzdurę. Williams robi wokół siebie dużo szumu, przedstawiając się jako osoba niepoprawna politycznie. Jednak czym innym jest niepoprawność, a czym innym świadome kłamstwo wymierzone w pamięć o ofiarach II wojny światowej oraz manipulowanie światową historią. Nie zdziwię się więc jeśli w kolejnym „dziele” Williamsa przeczytamy np., że Anglicy i Francuzi wypowiedzieli wojnę Niemcom we wrześniu 1939 roku i faktycznie chcieli wesprzeć zbrojnie Polskę, tylko my byliśmy temu przeciwni. Williams mógłby też z powodzeniem napisać o tym jak mordowaliśmy Niemców podczas powstania warszawskiego oraz że budowaliśmy obozy koncentracyjne i posyłaliśmy do komór gazowych pokojowo usposobionych Niemców, którzy znaleźli się za drutami z wysokim napięciem wskutek zemsty okropnych, dopuszczających się ludobójstwa Polaków.
 
Nie ulega wątpliwości, że Williams wpisuje się jednoznacznie w międzynarodową kampanię zniesławiania naszego kraju, zgodnie z którą obozy koncentracyjne były polskie, a holokaust wspólny, bo polsko-niemiecki. A tacy Anglicy, rzecz jasna, nie mają sobie nic do zarzucenia. Czy jednak w sprawie ludobójstwa katyńskiego mówili, że dokonali go Sowieci? Bynajmniej, kryli sprawstwo katów Berii i Stalina jak długo mogli, mimo że doskonale wiedzieli czyje to dzieło. Pisze o tym w wydanej w 2010 roku książce „Katyn 1940. The Documentary Evidence of the West’s Betrayal” dr Eugenia Maresch. Z przytaczanej dokumentacji wynika, że jeszcze przed ujawnieniem przez Niemców grobów katyńskich w 1943 r. Anglicy – m. in. z raportu rotmistrza Józefa Czapskiego – wiedzieli o poszukiwaniu zaginionych polskich oficerów przez nowotworzoną armię polską w ZSRR na czele z gen. Władysławem Andersem. Podejrzewali, iż za ich zaginięciem stoi NKWD i postanowili traktować całą sprawę jako wewnętrzną polsko-sowiecką, która Wielkiej Brytanii nie dotyczy. Polityka Londynu wstrzymywania się z osądem obowiązywała przez następnych 60 lat, a więc także po upadku ZSRR i Układu Warszawskiego, gdyż zaszkodziłoby to stosunkom z ZSRR a potem z Rosją.
 
„Katyń był celowo ignorowany w Wlk. Brytanii w imię politycznej kalkulacji.(…) Do dziś zresztą nie ma ani jednej książki o Katyniu napisanej przez brytyjskiego historyka.. W latach 90. nikt spośród przedstawicieli brytyjskiego rządu, ani historyków niczego na temat zbrodni katyńskiej nie powiedział, ani nie napisał. Dopiero w 2003 r. brytyjski MSZ w małym nakładzie wydał 58-stronicowy raport będący przedrukiem wcześniejszego raportu z 1973 r. przygotowanego przez historyka Rohana Butlera i zaopatrzył go wstępem ówczesnego ministra ds. Europy Denisa MacShan’a” – mówiła trzy lata temu autorka podczas promocji swojej książki w ambasadzie polskiej w Londynie. Warto podkreślić, że Maresch, która dowiedziała się o zbrodni katyńskiej w wieku siedmiu lat przebywając wraz z matką w Indiach w obozie dla polskich uchodźców ewakuowanych z ZSRR i w latach 90. była członkiem polsko-brytyjskiej komisji historyków poszukujących w archiwach brytyjskich dokumentów polskiego wywiadu czasów II wojny światowej, swoją publikację poświęciła ks. prałatowi Zdzisławowi J. Peszkowskiemu, który ocalał z Kozielska i w ZSRR organizował harcerstwo, do którego Maresch wstąpiła. Kapłan przez całe życie upominał się o prawdę o Katyniu, był też wieloletnim kapelanem Rodzin Katyńskich. Drugą osobą, której książka została dedykowana jest przedwcześnie zmarły Zdzisław Jagodziński, dyrektor biblioteki w POSK-u, który opracował pierwszą bibliografię nt. zbrodni katyńskiej.
 
Takie to było rzeczywiste wypełnianie zobowiązań sojuszniczych. A potraktowanie polskich lotników walczących w Bitwie o Anglię w 1940 roku, gdy sam tylko Dywizjon 303 zanotował 108 strąceń samolotów nieprzyjaciela było inne? 15 czerwca 1946 roku podczas parady zwycięstwa w Londynie Polacy byli tylko widzami. Nie dostaliśmy zaproszenia do uczestnictwa, gdyż rząd brytyjski nie chciał drażnić Stalina.
 
Można by przypominać więcej. Prawdopodobny współudział, bądź udział w zamordowaniu generała Władysława Sikorskiego w Gibraltarze, za to że jak twierdzą niektórzy historycy chciał ujawnić niewygodną dokumentację katyńską. Obarczenie generała Stanisława Sosabowskiego, dowódcy 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej, winą za niepowodzenie operacji powietrzno-desantowej „Market-Garden” we wrześniu 1944 roku, mimo że plan marszałka Bernarda Montgomery’ego był od początku skazany na niepowodzenie i służył wyłącznie zaspokojeniu osobistych ambicji tego wojskowego. Montgomery był jednak genialnym Anglikiem, Sosabowski – tylko Polakiem, zrobiono więc z niego kozła ofiarnego i dopiero książka Corneliusa Ryana „O jeden most za daleko” ukazała tego dowódcę we właściwym świetle. Wcześniej, po wybuchu powstania, sojusznicy z Londynu nie zezwolili Sosabowskiemu na pomoc walczącej Warszawie i zagrozili rozbrojeniem brygady. Wiadomo, Stalin by się pogniewał.
 
To nieliczne z wielu skaz na wizerunku Brytyjczyków jako wiernych sojuszników Polski, którzy bez skrupułów sprzedali nas do spółki z USA Stalinowi w Teheranie czy Jałcie. Ale o tym się nad Tamizą nie mówi, podobnie jak nie nagłaśnia się pronazistowskich sympatii króla Edwarda VIII, który m.in. rok po abdykacji w 1936 roku jako książę Windsoru odwiedził Hitlera, prowadził z nim rozmowy oraz wykonywał nazistowskie pozdrowienia. Już podczas wojny chciał prowadzić rokowania pokojowe z Niemcami i ponoć przez wodza „Tysiącletniej Rzeszy” był szykowany na króla w faszystowskiej Wielkiej Brytanii. Norwegowie mieli swojego Quslinga, a Anglicy – Edwarda VIII. Jakie to nieprawomyślne i niepoprawne polityczne, że Polacy takich kolaborantów nie mieli, choć z drugiej strony wszystko być może przed nami i z następnej książki Williamsa dowiemy się, że „Grot” Rowecki był agentem gestapo, a Armia Krajowa była kontrolowana przez Abwehrę…
 
 
tekst ukazał się na portalu stefczyk.info

Zapraszam na moją stronę autorską jakuccy.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka