Piotr Jakucki Piotr Jakucki
746
BLOG

Ich człowiek w Warszawie

Piotr Jakucki Piotr Jakucki Polityka Obserwuj notkę 5

Minister obrony narodowej Bogdan Klich powiedział po spotkaniu w Moskwie z rosyjskim wicepremierem Siergiejem Iwanowem, że dla Polski i Rosji "nie ma ważniejszego zadania niż wyjaśnienie przyczyn" katastrofy pod Smoleńskiem. "Rosji zależy, aby wykluczyć wszelkie spekulacje i insynuacje wokół tej tragedii" - oświadczył z kolei Iwanow.

Dla Polski pod rządami Tuska i Rosji pod rządami Putina nie ma ważniejszego zadania aniżeli niedopuszczenie do wygranej kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Taki jest rzeczywisty cel wizyty Klicha w Moskwie i takie drugie dno przytoczonych deklaracji.
 
Platforma po reakcji społeczeństwa na tragedię w Smoleńsku stanęła pod ścianą. O ile wcześniej ich propaganda (walenie w Kaczyńskiego) mogła być skuteczna, o tyle w sytuacji gdy ludziom spadły łuski z oczu – zobaczyli czarno na białym, że istnieją dwa światy: realny i wirtualny kształtowany przez media i Platformę Obywatelską – cały PR wziął w łeb. No, bo jak wycinać kandydata PiS, który będzie zapowiadał kontynuację dzieła Lecha Kaczyńskiego – prezydenta odkrywanego na nowo przez społeczeństwo jako patriota, strażnik suwerenności narodowej, mąż stanu, który spoczywa na Wawelu obok Marszałka Józefa Piłsudskiego? I wreszcie jak wyjaśnić przyczyny katastrofy skoro występuje się w roli petenta rosyjskich służb specjalnych zważywszy kompletny brak reakcji Tuska na coraz liczniejsze doniesienia o domniemanym udziale FSB w zamachu...
 
Zaniechania PO w śledztwie skrytykował m.in. Edmund Klich, szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWL LP). Ujawnił on, że w czasie prac eksperckich, mających na celu zbadanie przyczyn katastrofy samolotu TU-154M pod Smoleńskiem, nie mógł liczyć na pomoc ze strony polskich władz i "był zmuszany przez ministra Bogdana Klicha do współpracy z polskimi prokuratorami". Edmund Klich ocenił, że strona polska pozostaje w stosunkach z Rosją w "kategorii petenta". Zwrócił uwagę, że projekt raportu (o przyczynach katastrofy) przygotowuje strona rosyjska, a "my mamy 60 dni na odpowiedź i to wszystko".
Słowa Edmunda Klicha oznaczają, że rząd w Warszawie nie kieruje się interesem suwerennego państwa, gdyż nie ma zamiaru sporządzić własnego raportu o przyczynach katastrofy. Wiadomo przecież, że jeżeli mielibyśmy do czynienia z zamachem, to wszelkie dowody na to wskazujące zostaną przez Rosjan usunięte. W rezultacie z winy Tuska prawdy nie poznamy nigdy.
 
Nieporozumieniem zresztą byłoby ograniczanie odpowiedzialności premiera Tuska do mataczenia przy okazji śledztwa. O tym, że na pokładzie samolotu z parą prezydencką znajdą się m.in. szefowie rodzajów sił zbrojnych, posłowie, senatorowie, kierownicy najważniejszych urzędów państwowych, słowem – osoby decydujące o naszym bezpieczeństwie narodowym zdecydował nie kto inny jak właśnie jego rząd. Podobnie to strona rządowa- w tym Ministerstwo Spraw Zagranicznych - wespół z Putinem, doprowadziła do tego, że odbyły się w Katyniu dwie oddzielne polskie uroczystości.
 
O tym, że prezydent Kaczyński chce uczestniczyć w uroczystościach katyńskich jako najwyższy rangą przedstawiciel RP, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wiedział od 27 stycznia br. Skoro wiedział Sikorski, wiedział i Tusk. Wówczas zaczęła się – jak przypuszczamy – misterna gra, której efekty zobaczyliśmy rano 10 kwietnia.
Przypomnijmy, że komunikat Kancelarii Premiera Federacji Rosyjskiej z 3 lutego głosił: „Z inicjatywy strony rosyjskiej doszło do rozmowy telefonicznej premiera Rosji Władimira Putina z prezesem Rady Ministrów Polski Donaldem Tuskiem. (…) Podczas rozmowy Władimir Putin zaprosił Donalda Tuska do udziału w uroczystościach rocznicowych w Katyniu, gdzie pod koniec lat trzydziestych, w wyniku represji politycznych, zginęło wielu obywateli radzieckich, w latach czterdziestych rozstrzelano polskich oficerów, a później z rąk nazistowskich okupantów – zginęło wielu żołnierzy Armii Czerwonej. Szef polskiego rządu przyjął zaproszenie z zadowoleniem”.
 
Moskwa powiedziała wyraźnie: Lecha Kaczyńskiego w Katyniu ma nie być. Nic więc dziwnego, że minister Sikorski twierdził, że prezydent jest zbędny na uroczystościach i wysyłał go do Moskwy na obchody rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. By zachować pozory zastrzegał jednocześnie, że gdyby prezydent nie zmienił zdania co do obecności w Katyniu, to MSZ „oczywiście mu w tym pomoże”."
Prezydent, co oczywiste, podtrzymał swoje stanowisko. Minister z Kancelarii Prezydenta Paweł Wypych, który również zginął w Smoleńsku, podkreślał wtedy, że rocznica Katynia powinna jednoczyć, a nie być przedmiotem rozgrywek politycznych, i z tego względu pożądane są wspólne uroczystości z udziałem prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu. Wówczas MSZ zmieniło swoje stanowisko. W liście przesłanym do Kancelarii Prezydenta zwróciło się do Lecha Kaczyńskiego, by uczestniczył w polskiej delegacji w Katyniu. W liście podano dokładną datę obchodów: 10 kwietnia. Prezydent ze zrozumiałych względów się zgodził, a niedługo potem wyszło na jaw, że Putin i Tusk będą „obchodzić” Katyń trzy dni wcześniej, mimo apeli ośrodka prezydenckiego o jedność przy okazji tej ważnej daty w historii Polski.
 
W ten sposób para prezydencka i najważniejsze osoby w państwie, w tym rzecznicy uwolnienia się od gazowej zależności od Rosji oraz szefowie wszystkich rodzajów sil zbrojnych zostali przez rząd „wepchnięci” do jednego samolotu. Także dlatego, że to do Kancelarii Premiera należała ostateczna decyzja, co do przyznania, bądź nie - jednego lub więcej - samolotu dla Prezydenta RP. Odpowiedzialny za nią był szef Kancelarii Premiera minister Tomasz Arabski. Tak więc to Tusk decydował.
 
Jeden z największych rosyjskich serwisów internetowych gazeta.ru określił swego czasu premiera Donalda Tuska mianem „nasz człowiek w Warszawie”…
Julia M. Jaskólska
Piotr Jakucki

Zapraszam na moją stronę autorską jakuccy.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka